Kliknij tutaj --> 🧨 pół żartem pół serio plakat
Weekendowe polecajki #22 – „Pół żartem, pół serio”. Dominika Przybyłek. 29 stycznia, 2021. fot. The Take. Nadszedł kolejny weekend, dlatego zapraszam na kolejną polecajkę! Dziś przeniesiemy się trochę dalej w czasie niż zazwyczaj. Wracamy do świetnej komedii z niesamowitą obsadą. Pół żartem, pół serio pozwoli Ci się
Listen free to Stasiak – Pół żartem, pół serio. Discover more music, concerts, videos, and pictures with the largest catalogue online at Last.fm.
W tym długo oczekiwanym odcinku pół żartem pół serio o przekleństwach w języku polskim i niemieckim. Nie dla ludzi o słabych nerwach :). W filmie pojawiają s
Pół żartem, pół serio. 7,8. Film; 1959; 2g. od 12 lat; Komedia; Stany Zjednoczone, 1929 rok, barwne czasy prohibicji. Dwaj muzycy przypadkowo stają się
biuro@catering-mg.pl. +48 606 345 484. Slow Catering. Catering najwyższej jakości. Home. Idea. Slow Catering MG. bistro PÓŁ ŻARTEM PÓŁ SERIO.
Le Meilleur Site De Rencontre Pour Les Jeunes. Film 1959 2g. od 12 lat Komedia Stany Zjednoczone, 1929 rok, barwne czasy prohibicji. Dwaj muzycy przypadkowo stają się świadkami gangsterskich porachunków, które weszły do historii pod nazwą "masakry w dniu Świętego Walentego". Obawiając się, że panowie w kapeluszach, z bronią w marynarce, zechcą zlikwidować także ich, przebierają się za kobiety i dołączają do żeńskiego zespołu jazzowego. Jego gwiazdą jest urocza Sugar Kane - Polka z pochodzenia, która pomimo prohibicji nie rozstaje się z napełnioną piersiówką i rozgląda się za bogatym mężem. Obaj panowie daliby się poćwiartować dla jednego pocałunku z uroczą dziewczyną. Niestety, na przeszkodzie w nawiązaniu interesującej znajomości staje fakt, iż wszyscy sądzą, że mają do czynienia z uroczymi absolwentkami konserwatorium muzycznego - Daphne i Josephine, a nie Joe i Jerrym. Panowie mają jeszcze inne kłopoty - okazuje się, że na Florydzie, gdzie akurat koncertuje ich zespół, odbywa się wielki zjazd gangsterów, w tym także ich znajomych z Chicago, którzy bardzo chętnie starliby obu muzyków z powierzchni ziemi...
Produkt dodany poprawnie do Twojego koszyka Ilość produktów w Twoim koszyku: 0. Jest 1 produkt w Twoim koszyku. Razem produkty: Dostawa: (brutto) Darmowa wysyłka! Razem Metody dostawy× Najbliższa wysyłka już poniedziałek, 14:00Dostępność: Dostępny Wymiary: 61x91,5 cm Najbliższa wysyłka już poniedziałek, 14:00Marilyn Monroe Pół żartem Pół serio - plakat Indeks: Szczegółowy opisDodatkowe informacjeWysoka jakość wydruku Wydruk plakatów na papierze kredowym półbłyszczącym gwarantuje żywe i trwałe kolory. Dzięki zagranicznym producentom możemy zaoferować wysoki standard wydruku w atrakcyjnej cenie. Jakość jest potwierdzona przez tysiące opinii naszych Klientów w niezależnych serwisach. Bezpłatna usługa oprawienia Kupując ramę lub antyramę w wymiarze plakatu zyskujesz bezpłatną usługę oprawienia. Dzięki temu otrzymasz produkt gotowy do powieszenia na ścianie i oszczędzasz na usłudze oprawienia. Plakat można także zawiesić na wieszak (dostępny w naszym sklepie). Najlepszym rozwiązaniem jest oprawienie plakatu w ramę. Drewniana lub aluminiowa listwa otaczająca plakat nadaje charakteru, a pleksa zakrywająca plakat, chroni go. Bezpieczne opakowanie Plakat przed wysyłką jest rolowany, foliowany i pakowany w twardą kartonową tubę . W przypadku zakupu pasującej do plakatu oprawy - plakat oprawimy, całość owiniemy folią bąbelkową, następnie tak zabezpieczony obraz zapakujemy do grubego kartonu. Wymiary 61x91,5 cm Interesujące promocje... Przybij piątkę i zbierz zapis na newsletter dostajesz kod zniżkowy.
(Nie)śmieszne początki "Pół żartem, pół serio" (1959, reż. Billy Wilder), uznawane za jedną z najśmieszniejszych komedii wszech czasów i nieodmiennie sytuowane w czołówkach filmowych rankingów, nie od razu zrobiło furorę. Pierwszy pokaz obrazu, który odbył się w Pacific Palisades w Los Angeles w obecności 1200 osób, przebiegał w totalnej ciszy. Twórcy filmu drżeli, że spełni się złowroga przepowiednia Davida O. Selznicka. Znany hollywoodzki producent twierdził, iż mieszanka morderstwa, komedii romantycznej i międzypłciowych przebieranek musi skończyć się wielką klapą. Na szczęście na kolejnej projekcji (tym razem z udziałem studentów Uniwersytetu Kalifornijskiego) wybuchła salwa śmiechu, która grzmi do dziś. Skutkując nieodmiennie wysokimi miejscami w plebiscytach ulubionych filmów, najzabawniejszych komedii i mistrzowskich scenariuszy. Niesmaczna końcówka lizaka Gdy dziś, przyzwyczajeni do wszelkiej kinowej perwersji, oglądamy ten nakręcony pół wieku temu obraz, możemy co najwyżej uśmiechnąć się na myśl o jego niewinnym erotyzmie. Z lekka pikantne dialogi, mężczyźni w damskich ciuszkach, teatralne pocałunki i rozkołysane biodra Marilyn Monroe w kostiumie kąpielowym nadają filmowi charakter retro. Tworzą nastrój rodem ze starych pocztówek, na których modelka w śmiałym geście prezentuje nagą łydkę. W momencie swojej premiery "Pół żartem, pół serio" zostało jednak uznane za dzieło wywrotowe. Wyobraźmy sobie Amerykę późnych lat 50. Epokę Eisenhowera, erę dobrobytu i względnego konserwatyzmu. Mężowie zarabiają na nowe samochody, lodówki, pralki i odkurzacze. Żony cierpliwie czekają na ich powrót z pracy, oddając się zajęciom domowym, dzięki pomocy nowych elektrycznych urządzeń sprowadzonym do czystej przyjemności. Wprawdzie triumfuje telewizja, rock’n’roll zaczyna dyktować rytm ówczesnym nastolatkom, którzy ulegają sile coraz bardziej rozerotyzowanej popkultury, ale do swobody końca wieku zdecydowanie jest jeszcze daleko. Kadr z filmu "Pół żartem, pół serio" Tymczasem w filmie Billy’ego Wildera króluje nieskrępowana seksualność i to niekoniecznie w damsko-męskim wydaniu. Zepsucie bohaterów (którzy na zmianę całują się i strzelają do siebie) można jednak tłumaczyć rozwiązłością lat 20. (w których osadzona jest akcja), czasów prohibicji, które nieodmiennie kojarzą się z czymś odwrotnym do wstrzemięźliwości. Na tak zarysowanym tle pojawiają się osobliwe postaci: dwaj mężczyźni przebrani za kobiety. Ich image jest sam w sobie wystarczająco perwersyjny, nawet jeśli uzasadnia go okoliczność poważniejsza niż skłonności transseksualne - ukrywają się bowiem przed groźnymi gangsterami. Co więcej, panowie grają podejrzany jazz, a nade wszystko lądują w żeńskiej orkiestrze, której członkinie beztrosko biegają w nocnej bieliźnie i nie stronią od kieliszka. Dogorywający Kodeks Haysa (czyli biblia amerykańskiej cenzury obowiązująca do lat 60. ubiegłego wieku), z umiłowaniem wartości rodzinnych na czele, skrajnie nie przystawał do głównego przesłania obrazu, stawiającego bardziej na obyczajową swobodę niźli uświęcone związki. Zauważmy, że jedyne małżeństwo, jakie ma szanse być zawarte na ekranie, to związek między dwoma mężczyznami. Cross-dressing i wygłupy jednego z bohaterów, który zaręcza się z milionerem i w szale radości zapomina o swojej płci, można przecież potraktować jako metaforę homoseksualnego coming-outu. Do tego dochodzą jeszcze heteroerotyczne niedyskrecje podszyte wątkiem rozwiązłości kobiet i seksualnej niemocy mężczyzn. Jak bowiem potraktować pocałunki wyciskane przez ponętną Sugar na ustach rzekomego bogacza-impotenta? Co zrobić z czytelnymi aluzjami zawartymi w dialogach, chociażby słynnym mdłym końcem lizaka, jaki zawsze trafia się naiwnej bohaterce? Galaretka Jelly-O na sprężynie Oprócz obietnicy zakazanych przyjemności na niegasnącą popularność "Pół żartem, pół serio" składają się niewątpliwie brawurowe kreacje aktorskie. Talent komiczny Tony’ego Curtisa i Jacka Lemmona (nominowanego do Oscara), grających parę muzyków, doskonale uzupełnia żywiołowość i wdzięk Marilyn Monroe (w roli Sugar Kane Kowalczyk, słodkiej panienki o polskich korzeniach). Będąca symbolem seksu gwiazda skarżyła się, że występ w komedii Wildera umocnił towarzyszący jej stereotyp głupiutkiej blondynki, z którym starała się walczyć. Niestety, nigdy nie udało jej się do końca zerwać z emploi uroczej i łatwowiernej dziewczyny z prowincji. To, co uczyniło ją ikoną kina lat 50., to jednak nie brak intelektualnych aspiracji, a obezwładniający seksapil. Krążą plotki, że podczas kręcenia filmu Marilyn była w ciąży (na ten czas przypada jej małżeństwo z Arthurem Millerem i usilne starania o założenie rodziny), więc obcisłe stroje opinały ją wyjątkowo skutecznie. Do legendy przeszły zresztą kostiumy gwiazdy, szyte wprost na niej, wyglądające tak, jakby za chwilę miały pęknąć w szwach. Uwalniając, niemożliwe do opanowania, ponętne ciało aktorki. Stroje zaprojektowane przez Orry-Kelly’ego zyskały sławę także dzięki przyznanej mu nagrodzie Amerykańskiej Akademii Filmowej. Mity narosły również wokół specyficznego chodu Marilyn Monroe. Gwiazda utrzymywała, że falujący ruch bioder to naturalny manewr, który opanowała wraz z nauką chodzenia. Podejrzliwi miłośnicy kina (i zazdrosne koleżanki po fachu) podejrzewali jednak, że obcasy szpilek blondwłosej piękności nieznacznie różniły się wysokością, co skutkowało leciutkim, niemal niewidocznym kuleniem. Tak narodziło się słynne zmysłowe kołysanie, które dowcipnie podsumował jeden z bohaterów "Pół żartem, pół serio". W scenie na dworcu kolejowym, gdy po raz pierwszy zobaczył Sugar, Jerry vel. Daphne nazwał ją "galaretką Jelly-O na sprężynie". Foto: Onet Polski plakat "Pół żartem, pół serio" (premiera 2010) O samej pracy na planie również krąży wiele opowieści, niekoniecznie przychylnych dla Marilyn. Reżyser filmu Billy Wilder musiał walczyć nie tylko z jej niesubordynacją i wiecznymi spóźnieniami, ale również z licznymi kompleksami i zahamowaniami aktorki. Nieśmiała gwiazda na każdym kroku próbowała przezwyciężać swoje trudności, a dążąc do perfekcjonizmu, chciała nieustannie powtarzać ujęcia. Scenę, w której, dotknięta zawodem miłosnym, szuka butelki alkoholu schowanej w szufladzie, trzeba było kręcić aż 83 razy! Mimo że Marilyn stała odwrócona plecami i miała do wypowiedzenia jedno zdanie, pamiętne: "Gdzie jest ten bourbon?". Współpracownikom aktorki, sterroryzowanym jej żądaniami, atmosfera na planie przypominała życie pod dyktaturą. Ekranowy kochanek Monroe grany przez Tony’ego Curtisa utrzymywał wręcz, że całując Marilyn miał wrażenie, że dotyka ust Adolfa Hitlera! Filmowy koktajl gatunków Umieszczenie akcji w szalonej przeszłości pozwoliło przemycić wiele "momentów" właściwych zdeprawowanej epoce. Przesądziło też o unikatowym charakterze filmu, przesyconego odniesieniami do starego kina. Obraz, który pierwotnie miał być kolorowy, zyskał w końcu czarno-białą, przypominająca stylistykę kina noir, oprawę zdjęciową Charlesa Langa. Przyjemnie retro była również ścieżka dźwiękowa Adolpha Deutscha, z żywiołowym jazzem i niezapomnianą melodią tanga. Mieszanka gatunków filmowych, której tak obawiali się producenci, zdynamizowała fabułę, a kinofilom pozwoliła zakosztować przyjemności tropienia intertekstualnych nawiązań. Foto: Onet Marilyn Monroe A jest ich wiele, poczynając od gagów bez mała slapstickowych (przebieranki, pomyłki, ucieczki i szalone pościgi z wykorzystaniem przeróżnych rekwizytów) w stylu szaleństw Macka Sennetta czy Braci Marx. Przez frywolne meandry screwball comedies, czyli popularnego w tamtych czasach subgatunku opartego na farsie, obfitującego w erotyczne podteksty (krytyk filmowy Andrew Sarris nazwał komedie screwball "sekskomediami bez seksu"). Swobodną atmosferę dopełniają bezpośrednie aluzje do jednego z gwiazdorów gatunku - Cary’ego Granta, na którego stylizuje się Curtis, grając rzekomego milionera z dziwacznym akcentem. Nie możemy zapomnieć również o bogactwie cytatów z kina gangsterskiego, przewijających się przez mniej miłosne fragmenty "Pół żartem, pół serio". "Mały Cezar" (1930, reż. Mervyn LeRoy), "Wróg publiczny" (1931, reż. William A. Wellman) czy "Człowiek z blizną" (1932, reż. Howard Hawks) to tytuły, które przychodzą na myśl dzięki kopiowanym scenom (np. podrzucanie monety jako znak rozpoznawczy jednego z bohaterów "Człowieka z blizną") czy zatrudnionym aktorom (George Raft, Edward G. Robinson Jr.). Niektórzy lubią na ostro Najlepszy scenariusz, najśmieszniejsze postaci, najlepsze sceny miłosne… "Pół żartem, pół serio" zostało uhonorowane mnóstwem pochlebnych tytułów. Jednym z nich jest również wyróżnienie dla najbardziej pamiętnej sceny końcowej. Sława przyszła wraz z ostatnią kwestią. "Cóż, nikt nie jest doskonały!" - mówi Osgood (Joe E. Bron), odkrywając, że jego domniemana narzeczona w rzeczywistości jest… mężczyzną. Nie ma kinomana, który by nie pamiętał tej wypowiedzi. Aż strach pomyśleć, że o mało nie wypadła ze scenariusza. Billy Wilder i autor tekstu Diamond wymyślili ją ponoć nocą poprzedzającą kręcenie sceny, mając nadzieję, że rano przyjdzie im do głowy lepszy pomysł. Szczęśliwie nie przyszedł, choć reżyser nie był zadowolony z efektu, twierdząc, że odpowiedź milionera jest zbyt zaskakująca, by nie zirytować widzów. Znane stwierdzenie o ludzkiej niedoskonałości wieńczy film, ale ja pozwolę sobie pójść odrobinę dalej, a właściwie wrócić do początku, czyli tytułu obrazu. Oryginalna nazwa "Some Like It Hot" (dosłownie: "Niektórzy lubią na ostro") wzięła swój początek z jednego z ekranowych dialogów. Chociaż rozmowa dotyczyła preferencji muzycznych, każdy, kto słyszał tę frazę, myślał o innego typu przyjemnościach, i o to właśnie chodziło. Pierwotny tytuł filmu niósł zresztą bardziej dosłowne konotacje. "Not Tonight, Josephine!" (czyli "Nie tej nocy Józefino") - w ten sposób Napoleon Bonaparte miał podobno zniechęcać do miłosnej schadzki swoją żonę, cesarzową Józefinę. Angielski tytuł o czytelnej genezie i miłym dla ucha charakterze półsłowka w polskiej wersji znalazł przełożenie zgoła zaskakujące. Konia z rzędem temu, kto odkryje drogi, jakimi kroczył umysł tłumacza.
Uczę się alfabetu + plakat SIEDMIORÓG Cena: złPromocja z: zł Naucz swoje dziecko alfabetu!Powieś kolorowy plakat z alfabetem w widocznym miejscu;Czytaj... Magiczny plakat czarownicy Cena: zł Niech twój dom będzie pełen magii! Wyjątkowe ziołowe receptury zawsze w zasięgu wzroku. &b... Pakiet: W domu czarownicy, Magiczny plakat czarownicy Cena: złPromocja z: zł W domu czarownicy. Jak za pomocą rytuałów i zaklęć stworzyć przestrzeń pełną dobrej energi... Pakiet: Green witch, Magiczny plakat czarownicy Cena: złPromocja z: zł Green witch Magia natury w zasięgu twojej ręki! Dowiedz się, jak wykorzystywać dary natury... Trzy i pół sekundy Cena: złPromocja z: zł Wzruszająca opowieść, która mogłaby zatrzymać bicie serca każdego z nas. Grace i Tom Pende... Niewolnicy i panowie. Sześć i pół eseju z antropologii i filozofii Cena: złPromocja z: zł Opis: Niewolnicy i panowie to zbiór esejów z antropologii i filozofii społecznej nowoczesn... Wegetarianizm na pół etatu Cena: złPromocja z: zł Chcesz odżywiać się zdrowo, ale nie umiesz zrezygnować z mięsa i zniechęca cię to, że diet... Na pół słodko. Wypieki i desery w insulinooporności i cukrzycy Cena: złPromocja z: zł Masz insulinooporność i myślisz, że już nigdy nie będziesz jeść słodyczy? Zmagasz się z cu... Pół Ziemi Cena: złPromocja z: zł Tytułowa połowa Ziemi występuje w tej książce jako idealny cel wynikający z naszego zrozum...
Na dwudzieste urodziny Ola dostała własne mieszkanie. To prezent-niespodzianka od rodziców. Wnętrze urządziły projektantki z "Dekoratorni", które świetnie trafiły w gust właścicielki Dziecięce błękity i plakaty muzycznych idoli zostawiła w mieszkaniu rodziców. Nowe miejsce oddała w ręce projektantek: Magdy Borowiak i Sylwii Michalskiej z telewizyjnego programu "Dekoratornia". Zadanie było jasne: miało powstać wnętrze dla osoby dorosłej. Ale nie całkiem poważne. Bo Ola, jak każda dziewczyna w jej wieku, ma w sobie dużo szaleństwa. Obyło się bez przestawiania ścian, bo pierwotny układ mieszkania właścicielce odpowiadał i dawał duże możliwości aranżacji. Remont rozpoczął się od łazienki. Projektantki zaproponowały klasyczną tonację, czyli czerń i biel. Biała jest wanna, ściany, szafki z blatem. Ciemna, grafitowa jest podłoga, cała ściana z toaletą, szafka. Klasyczne wnętrze w klasycznych w kolorach byłoby bardzo poważne, gdyby nie przekorny akcent: żółty sufit, który odbija się w ogromnym lustrze. Ola jest wielbicielką Marilyn Monroe. Portretów aktorki jest w mieszkaniu kilka. Największy wita nas już przy wejściu. Czarno-biała fototapeta ze zdjęciem MM nadaje ton tej części mieszkania. Ścianę w przedpokoju pomalowano na czarno, czarny jest też blat stolika. By nie było tu jednak zbyt ciemno, przedpokój rozświetlają duże lustra umieszczone w drzwiach jest też kuchnia. To zasługa lakierowanych frontów kuchennej zabudowy oraz pomarańczowej szyby zamontowanej na ścianie między blatem a górnymi szafkami. Oranż szyby i zieleń ścianki oddzielającej kuchnię od przedpokoju tworzą bardzo energetyczne połączenie. Soczystych kolorów jest zresztą w mieszkaniu więcej. Ich dobre współistnienie zapewniają neutralne barwy ścian i białe meble. Salon, na przykład, zdominował narożnik o barwie maliny. A jeśli barw okaże się za dużo, przyjdzie czas na zmiany. Bo mieszkanie Oli będzie dojrzewało razem z nią. Ile to kosztowało? Zabudowa kuchni Black Red White – 8000 zł Szafka pod umywalkę Black Red White – 1100 zł Pomarańczowa szyba, Szklarz Jacek Nieradka – 700 zł Narożnik Mebelplast – 3199 zł Szafka rtv, biała półka Stolarnia Marcin Woźnica – 650 zł Stół, Retro Meble – 430 zł Rolety Roltman – 2000 zł Poduszki, naklejka-wieszak Fafarafa – 700 zł Krzesła białe Cube – 200 zł/szt. Stolik z czarnym blatem Cube – 1200 zł Krzesło czarne Hoft – 400 zł/szt. Szafy Komandor – 3800 zł Biurko, krzesło, szafka IKEA – 1200 zł Fototapeta QPRINT – 150 zł/m2 Mozaika – 12 zł/szt., gres – 139 zł/szt. OPOCZNO Szafka nad toaletą, Juan – 500 zł Farby, struktura ścienna, Magnat – 700 złRazem: ok. 24 779 zł tekst: Wiktoria Tokarska zdjęcia: Rafał Lipski Najlepsze Promocje i Wyprzedaże REKLAMA
pół żartem pół serio plakat